Przylot -swoje odsiedzialem.
Delhi.
Deszcz - grube leniwe krople spadające pionowo bez wysilku zawiewania skrecania- i tak wszystko i wszyscy beda mokrzy.
Kazdy jednoznacznie wyznaczony punkt spotkań ma przynajmniej cztery końce, przy czym co najwyżej jedna osoba wie o co najwyżej dwóch - ale się z bratem znależliśmy.
Pokój - dwa okna - jedno na korytarz drugie na korytarz budynku obok ciemno. Dzwiek wiatraka sprawia wrazenie że leje. Ponieważ było ciemno i lało to krótka drzemka/spanie
Poranek - przestaje padać - wedrówki po Main Bazar - (tutaj właśnie mieszkamy) - turystyka zacznie się od innego miejsca.
Nie zauważam biedy brudu smrodu - niezauważać potrafię - i z tej zdolności korzystać bedę musiał dość często.
Jurto Agra. (piszę z jednodniowym opóźnieniem)