Swieta swiatynia swietego Brahmy, swiete jezioro otoczone swietym miastem Pushkar z obowiazujacymi smietymi regulami stosownymi do tak swietego miejsca (nie sprzedaja miesa alkoholu jajek, jakies platne rytualy z dotknieciem kwiatkiem, odpowiedni stroj) Na szczescie dla hinduskich pielgrzymow Swietosci odporna jest na syf, wiec jak masz w reku jakies zuzyte plastikowe opakowania, puszki, torby to smialo mozesz wrzucic to do swietego jeziora - jego swietosc na tym nie ucierpi.
A Pushkar to naprawde sliczny kurorcik - jeziorka do okola gory - zielen - turystyczne bez gwaru codziennego miasta.
Zamieszkalismy sobie w pokoju luksusowym (wielkosci warszawskiej kawalerki) w hotelu z basenem - oczywiscie standard indyjski - ale i tak przyjemnie (20 PLN per noc - drogo - pooszczedzamy pozniej)
Dzien 1 Wloczymy sie, jemy. Jemy regularnie (podsatwowa regula - "jezeli widzisz cos co podejrzewasz ze bedzie ci smakowac - kup to i zjedz), czesto i duzo oczywiscie zawsze z dokladkami i deserem
Dzien 2 j.w. plus calodzienny spacer pod gore (wlasciwie 1 h ale z odpoczywaniem i regeneracja to caly dzien)
Dzien 3 - Amjer - tak przesiadkowo - meczet o znaczeniu bardzo znacznym - halas, tlum, sprzedawcy, modly i portfel mi zgnial
Droga nocnym sypailnym autobusem (wesola - bo odrobina whisky nam sie nalezala)
A tak a propos poprzedniego wpisu - drog i jezdzenia - fajnie sie posmiac z Indii - ale to oni by sie ssikali/poplakali ze smiechu gdyby zobaczyli dwupasmowe autostrady do Warszawy - takich autostrad jak tu sa to nasze wnuki nie zobaqcza
Kolejne dni to bedzie Jaisamler (opis pozniej - juz 3 dni zaleglosci). Info dla spostrzegawczych - mam nie zgrane opisy z mapka